Prezenty – idealne i te niekoniecznie trafione. Moja prywatna lista.

Podziel się tym wpisem

Jedni je uwielbiają, inni nie znoszą. Niektórzy czekają z utęsknieniem na Magię Świąt, a inni już pół roku wcześniej kombinują co by tu wymyśleć i gdzie wyjechać, żeby tylko nie zanurzać się w tym wszechobecnym obłędzie. Jedna część z Was zachwyca się wystrojonymi choinkami i świetlnymi dekoracjami, pozostali kręcą głową i przewracają oczami na widok kolejnego srebrnego renifera w ogródku…

Stosunek do Świąt bywa skrajnie różny, jednak stosunek do otrzymywania prezentów pod choinką, to już zupełnie inna historia…. Święta to również prezenty. Możemy twierdzić, że nie o materializm chodzi (i to będzie absolutnie prawda), ale niech się znajdzie chociaż jedna osoba, dla której prezenty w Święta się nie liczą. I tutaj mam na myśli nie tylko dostawanie prezentów, ale również ich dawanie. To na pewno się zmienia z wiekiem, bo dzieciaki tylko wyglądają prezentów, a my im jesteśmy starsi tym bardziej lubimy dawać. Dlatego dziś nie o otrzymywaniu, ale właśnie o dawaniu. A właściwie konkretniej: o samych prezentach. Zrobiłam dwie listy: jedna to lista anty-prezentów, czyli mój osobisty ranking najbardziej nietrafionych i okropnych prezentów ever. Ta druga lista jest z moimi top five, które zawsze się sprawdzają!

Anty-lista prezentowa.

Generalnie w nietrafionych prezentach najgorszy jest brak pomysłu. Nie lubię dostawać prezentów tzw. „uniwersalnych” – bo wtedy one są bezosobowe i wcale nie czuję się wyróżniona takim podarunkiem. Szczerze mówiąc, wolę dostać jakiś drobiazg, typu własnoręcznie upieczone ciasteczka albo kartkę z odręcznie pisanymi życzeniami, niż coś kupionego „na siłę”. Bo liczą się intencje. Jednak nawet wśród nietrafionych prezentów mam kilku liderów.

Moja czarna piątka podarunkowa:

  1. Najgorszy z możliwych, to w wersji przeciwłupieżowej. Ale szampon w sam w sobie, choćby ze złotymi drobinkami i zrobiony z ptasiego mleczka, to naprawdę słaby pomysł. I nie dajcie się zwieść tym zestawom szampon + odżywka (albo jeszcze, co gorsza, dezodorant) opakowanych w pięknych pudełeczkach w świątecznym stylu. Nie, po prostu: nie.
  2. Rajstopy: takie grube, drapiące i jeszcze z dwoma szwami na tyłku. O… masakra! To ulubiony prezent wszystkich starszych cioć. Koszmar. Gorsze byłyby chyba tylko wyszczuplające rajty z klinem.
  3. Krem na zmarszczki. Heloł, moje zmarszczki, to moja sprawa. Kiedyś dostałam krem z oznaczeniem 60+. Serio? Nie mogłam uwierzyć…
  4. W ogóle, co to za pomysł kupować buty w prezencie? I już nie mówię nawet o dość powszechnym przesądzie, że jeśli komuś prezentujesz buty, to oznacza, że chcesz żeby odszedł. Mówię o butach w ogóle – to jednak dość osobista rzecz. A kalosze, to już kompletny odjazd. Jeszcze żeby były jakieś ładne, we wzorek, kolorowe, odjazdowe… Ale nie: to były zwykłe, gumowe, czarne kalosze. Okropność.
  5. Praktyczne urządzenia i sprzęty, typu: miotła, żelazko albo zestaw ściereczek z mikrofibry do ścierania kurzu. I obieraczka do ziemniaków. Gdybym była perfekcyjną panią domu, to może bym się ucieszyła. Ale większość z nas nie jest.

 

Lista top five.

Uwielbiam dostawać prezenty tak samo jak je dawać. A może nawet dawać wolę, bo radość, którą możesz sprawić bliskim, jest po prostu bezcenna. I tak jak już wcześniej pisałam, prezent musi być przemyślany. Musi się podobać nie mnie, tylko osobie, która ma go otrzymać. Musi wyrażać moje zaangażowanie i szczerość. Jest jednak kilka „kategorii” prezentów na tyle pojemnych, że ich uniwersalność można zindywidualizować. Oto moje top five prezentowe:

 

  1. Chusta/ szal dla kobiet. Wszystkie wiemy, że takich dodatków nigdy nie jest za wiele, więc można zaszaleć z szalami. Ale uwaga: dobieraj personalnie. Zastanów się, czy chusta powinna być kaszmirowa czy jedwabna, gładka czy we wzory, w jakim kolorze, z frędzlami czy bez… Podstawowa zasada: myśl o osobie, dla której ma być prezentem i dobieraj według jej gustu, a nie swojego.
  2. Książka. Najlepszy prezent pod słońcem. Daje nieograniczone możliwości. Dla Kobiet, które czekają na swoje pociechy, polecam oczywiście moją „Fit Mom. Ciąża”.
  3. Karnety, vouchery, bilety. Ale nie typu „bon do Tesco za 50 zł”, tylko coś specjalnego. Zaproszenie do teatru na premierę albo bilety na wymarzony koncert Stinga. Chodzi o podarowanie Przeżycia, a nie ekwiwalentu gotówki.
  4. Biżuteria. Nie tylko w wersji od pana dla pani. Kupujcie biżuterię mamom, babciom, przyjaciółkom, siostrom i… facetom, mężom, bratom, ojcom. Nie musi być diamentowa i kosztować fortunę. Delikatna bransoletka z symbolicznym serduszkiem, niebanalny naszyjnik czy eleganckie spinki do mankietu zawsze są super!
  5. Świeczki zapachowe. Znacie kogoś, kto nie lubi jak ładnie pachnie w domu? No właśnie. Dlatego uważam, że świeczka zapachowa albo takie aromaty w postaci olejków, to zawsze jest strzał w dziesiątkę. Do Was należy wybór samego zapachu: cytrusowy czy piżmowy, słodki czy odświeżający, lekki czy świąteczny. Drobiazg, który każdego ucieszy.

Życzę Wam powodzenia w wyborze prezentów w tym roku! Najważniejsze, abyście Wy czerpały taką samą radość z ich przygotowania, jak Wasi bliscy z ich otrzymania.

Więcej wpisów

Twój koszyk
Facebook Instagram YouTube TikTok
Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie tego portalu, czasami umieszczamy na komputerze użytkownika (bądź innym urządzeniu) małe pliki – tzw. cookies („ciasteczka”). Podobnie postępuje większość dużych witryn internetowych.
Zacznij pisać aby zobaczyć produkty, których szukasz
Sklep
Blog
Moje konto
0 element Koszyk